Wolontariat na Waiheke

Na poczatek – wrzucilismy kilka zdjec do relacji z auckland, wiec sprawdzcie widoczki!

A teraz wrocmy do spraw biezacych. Dotarlismy na wyspe Waiheke promem z Auckland w piatek. Piekna wycieczka, “rejs” promem trwa mniej wiecej 35 minut, a po drodze mozna ogladac wszystkie okoliczne wyspy i zatoki. Podobno kilka razy w roku mozna sie zalapac na przyplywajace do zatoki orki, kapitanowie promow podaja wtedy komunikat przez interkom w stylu “wybaczcie, ze zrobimy na trasie mala petelke ale wlasnie zauwazylismy w zatoce bawiace sie orki, wiec bedziecie mogli porobic troche zdjec i zobaczyc je z bliska”. Nie zdazylo sie jeszcze zeby ktokolwiek protestowal 🙂 my dotarlismy bez przeszkod i juz z dala bylismy zachwyceni widokiem wyspy. Jest bardzo gorzysta i wszedzie sa male lub wieksze pagorki, wszystko jest zielone (mila odmiana po Auckland), a poza tym jest pelno przepieknych zatoczek, dolin, lasow. Z portu udalo nam sie od razu zalapac na autobus do naszych gospodarzy. W dosyc szalony sposob prowadzil kierowca wygladajacy raczej na rybaka, a autobus byl w duzo gorszym stanie niz te w miescie (wiadomka, wyspiarze). Dotarlismy wiec na najblizszy przystanek dosyc sprawnie i jak to przystalo na backpackerow, usiedlismy na chwile obok przystanku na naszych plecakach, zeby chwilke odsapnac po tak intensywnej przejazdzce. Pierwsze zdumienie – niby mala wyspa, a nie bylo chwili, zeby przez skrzyzowanie nie przejezdzal jakis samochod. W sumie jest to najgesciej zaludniona wyspa nowej zelandii ale ma tylko 8700 mieszkancow… Jakby nie bylo, ruszylismy szukac adresu naszego wolontariatu. Po krotkim marszu, oczywiscie pod gore, dotarlismy do skrzynki pocztowej zrobionej ze starej mikrofalowki z numerem 50. Ciekawy sposob na wykorzystanie elektrosmieci… Zeszlismy w dol ostrym podjazdem i dopiero zaczelismy dostrzegac jakiekolwiek zabudowania, poniewaz cale domostwo jest praktycznie zarosniete roslinnoscia. Po chwili wyszedl do nas Pan domu – Dave, maz Sue i ojciec dwojki chlopcow w wieku 9 i 12 lat, z piwnym brzuszkiem i dredami do polowy uda…! Troche sie zdziwilismy ale tylko troche 🙂

Po kròtkiej rundzie po włościach, mielismy cały wieczòr dla siebie. Okazało sie że w tym samym czasie jest z nami na wolontariacie niemka Julia, niesamowicie życzliwa, pracowita i skromna osoba, z ktòra do dzisiaj dość mocno sie zaprzyjaźniliśmy. Sam dom jest bardzo oryginalny, cały drewniany, z tarasami, w tym jednym z kominkiem. W ogròdku jest mnòstwo ròznych drzew owocowych, warzyw i ziòł. Całe gospodarstwo jest organiczne i ekologiczne. Woda jest zbierana z deszczòwki i rozprowadzana wszedzie gdzie potrzeba. Głowny biznes Dave’a i Sue to catering. W zime glownie przyczepa z organicznymi i superpysznymi burgerami, do ktorych codziennie szykuja świeże składniki i wypiekaja swoje własne swiezutkie bułki. W lato i reszte roku, skupiaja sie głòwnie na cateringu na wesela, większe imprezy, a nawet na sylwestra. Wcześniej wynajmowali jeszcze pokoje, ale zysk w poròwnaniu do ilości pracy był nieproporcjonalny. Teraz my mozemy mieszkac w tych pokojach ktòre były dla gości zamiast w małym blaszanym domku, gdzie byłoby teraz bardzo zimno w nocy. Warunki sa naprawde eleganckie. Mamy swój pokój, własna łazienkę, kuchnie na tarasie z widokiem na piękne zielone wzgórza wygladajace troche jak las deszczowy. W zamian za takie warunki musimy pomagać w pracach domowych przez 2,5h dziennie. Pierwsze dni były niestety troche ciężkie, bo pracy było wiecej, ale w zamian za to możemy sobie te godziny odbierać innego dnia. My jednak zdecydowaliśmy wymienić te dodatkowe godziny na wieczór przy piwku, które nasi gospodarze warza samodzielnie. Jest ich pięć rodzajów, od jasnego, przez cider, do ciemnego niczym guiness. Wszystko własnej roboty z nalewaka, prosto z tarasu ;))) Do tego dostalismy kilka pizz, również własnoręcznie przyrzadzonych przez naszych hostów. Wszystko bylo pyszne, a wieczór wspaniały na tarasie przy kominku. Później skorzystaliśmy z ich prywatnego jaccuzi pod gołym niebem 😉 bajka!

Wszystko wyglada cudownie, praca jest dość ciężka, ale nie ma na co narzekać. Przed nami jeszcze 10dni. Jeszcze nie jesteśmy pewni co będziemy robić później, ale prawdopodobnie pozostaniemy dłużej przy wolontariacie. Trzeba tylko wybrać miejsce.
Btw. Robi sie coraz chlodniej. W nocy musimy sie dogrzewac i ubierać na warstwy, więc troche Wam zazdrościmy tego polskiego lata. Natomiast w dzień zazwyczaj mamy piekne słoneczko i jest bardzo przyjemnie i dużo cieplej. Do takiej zimy można by się bardzo szybko przyzwyczaić ;)))

Jutro mamy dzien wolny, wiec planujemy zwiedzanie tej bardziej zamieszkanej, zachodniej czesci wyspy. Oznacza to również, że możecie wkrótce oczekiwać kolejnej relacji 🙂

20130709-104642.jpg

20130709-104706.jpg

20130709-104718.jpg

20130709-104733.jpg

20130709-105407.jpg

20130709-105422.jpg

20130709-105520.jpg

20130709-105539.jpg

20130709-105553.jpg

20130709-105616.jpg

20130709-105633.jpg

20130709-105901.jpg

7 Comments Add yours

  1. markoz says:

    Fajnie trafiliście na ten wolontariat, a widoki niesamowite. W RP tak się nie da, że za 2,5 h pracy ma się do dyspozycji komfortowy pokój. Powodzenia z szukaniem dobrej pracy, byle nie w NZ korpo 😀

  2. KSz says:

    To ciekawe. Wynajmowanie pokoi było mało opłacalne, a catering jest opłacalny. Prawdopodobnie dlatego, że wszystko jest świeże i dobre. Poza tym ludzie muszą jeść cały rok, a pokoje wynajmuje się tylko w sezonie. Czy dobrze rozumuję?

    1. fszczesniak says:

      Na waiheke jest pelno wesel, to mega popularne miejsce na tego typu impreze. Catering jest juz zaklepany na kazdy weekend do 2015 roku. Wynajem pokoi byl problematyczny, bo ktos przyjezdzal i krecil nosem, ze dzieci za glosno sie bawia.

  3. Kate47 says:

    Czy obsługiwaliście już taką imprezę? Jakie było menu, jeśli to nie tajemnica?

    1. fszczesniak says:

      Wesela sa tylko w sezonie letnim, wiec jak tu wrocimy to moze bedzie okazja

  4. G says:

    No tak u nas lato w mieści ebuty do asfaltu sie kleją ….

    1. fszczesniak says:

      Cos za cos. w grudniu to my bedziemy zlewac sie potem 🙂

Leave a reply to Kate47 Cancel reply